Jeśli znika przedsiębiorca będący pracodawcą, to pozostawiona załoga szybko powinna zawiadomić policję. Dzięki temu może uda się ustalić jego adres pobytu i wyegzekwować należne świadczenia i dokumenty.
Jak czytamy w Rzeczpospolitej, aby to zrobić pracownicy muszą znać adres jego pobytu. Finansowe zobowiązania takiego przedsiębiorca, weźmie na siebie Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, choć nie w pełnej wysokości.
Pracownicy mogą złożyć wniosek o wypłatę pieniędzy do FGŚP właściwego ze względu na siedzibę firmy. Muszą jednak uprawdopodobnić, że pozostawali w stosunku pracy z tym pracodawcą i że jest on niewypłacalny. Jak to jednak zrobić, gdy wszystkie dokumenty zabrał uciekinier, a nie ma komu wystawić świadectwa pracy.
Jeśli próby ustalenia, gdzie jest szef spełzną na niczym, załodze pozostaje sąd i pozew o uzgodnienie istnienia stosunku pracy i ustalenie treści świadectwa pracy. Wtedy przydadzą się wszelkie dowody, dokumenty, np. odcinki wypłat wynagrodzenia, zaświadczenia o regulowanych składkach ZUS za pracowników, korespondencja z przedsiębiorcą, a także zeznania świadków.
Powództwo takie kieruje się przeciwko pracodawcy, dlatego jego udział w sprawie jest niezbędny. Jeśli jego miejsce pobytu jest nadal nieznane, konieczne będzie złożenie wniosku, w wyniku którego sąd ustanowi kuratora. Dzięki temu będzie on zastępował pracodawcę w procesie.
Wyznaczony kurator działa wówczas w imieniu pracodawcy i może go reprezentować w procesie, także w takim o wydanie dokumentów pracowniczych czy np. ZUS RP-7, niezbędnego w postępowaniu przed ZUS o świadczenia emerytalne lub rentowe.
Nadmiernych powodów do zmartwień z wydostaniem swoich dokumentów nie powinni mieć natomiast ci pracownicy, w których firmie pracodawca lub przedsiębiorca wyznaczył uprawnionych do reprezentowania jego interesów. Ta osoba spełnia wszystkie funkcje. I dzieje się to do czasu odwołania pełnomocnictwa lub śmierci mocodawcy czy pełnomocnika.
Więcej w Rzeczpospolitej z 12 listopada 2010 r.