Skutki odwlekania upadłości

Rzeczpospolita (2011-06-03), autor: Marek Domagalski , oprac.: GR

cze 3, 2011

Jeżeli wniosek o ogłoszenie upadłości nie został złożony, trzyletni termin na wystąpienie o zakaz działalności gospodarczej dla menedżera bankruta zaczyna biec dwa tygodnie od zaprzestania regulowania długów – czytamy w Rzeczpospolitej.

Po jego upływie, a do niedawna był to termin roczny, nie można wystąpić z takim żądaniem, chyba że była prowadzona upadłość. To sedno piątkowej uchwały Sądu Najwyższego (III CZP 23/11).
W tej sprawie wniosku o ogłoszenie upadłości nie złożył, zapewne świadomie, prezes spółki z o.o., dłużnik w tej sprawie, ani ZUS –jego wierzyciel.

Dwa tygodnie od zaprzestania spłacania długów to okres, w którym menedżerowie spółki, przedsiębiorstwa powinni zgłosić wniosek o ogłoszenie upadłości. Inaczej narażają się min. na sankcje w postaci zakazu prowadzenia biznesu, a o to chodziło w tej sprawie.

Art. 373 prawa upadłościowego stanowi, że sąd upadłościowy może orzec wobec menedżera, który ze swojej winy nie złożył w terminie wniosku o ogłoszenie upadłości lub nie wskazał majątku, ksiąg handlowych, bądź po jej ogłoszeniu ukrywał, niszczył lub obciążał majątek, zakaz prowadzenia działalności gospodarczej na okres od trzech do dziesięciu lat. Nie orzeka się tego zakazu, jeżeli procedury tej nie wszczęto w ciągu roku od zakończenia postępowania upadłościowego, a gdy wniosku o ogłoszenie upadłości nie złożono – w terminie trzech lat od dnia, w którym dłużnik obowiązany był taki wniosek złożyć (art. 377).
Chodzi o to, że w ciągu kilku lat, kiedy menedżer kierował spółką, nie regulowała ona większości długów, nie ma też wątpliwości, że kwalifikowała się do upadłości, ale nikt nie zgłosił wniosku. ZUS
wystąpił natomiast o ukaranie prezesa zakazem prowadzenia działalności, ale ten zarzucił, że okres na takie wystąpienie już minął.

Sąd upadłościowy we Wrocławiu (Sąd Rejonowy) nie uwzględnił zarzutu ani dotychczasowego orzecznictwa SN, że termin ten biegnie od zakończenia dwutygodniowego okresu na zgłoszenie upadłości, i wymierzył menedżerowi czteroletni zakaz prowadzenia biznesu.
Sąd Rejonowy, a następnie wrocławski Sąd Okręgowy, który zwrócił się do SN z pytaniem prawnym, wskazały na naganność sytuacji, w której niewypłacalny przedsiębiorca zwleka ze złożeniem wniosku o upadłość, kontynuuje działalność i zaciąga nowe długi, których nie zdoła regulować. Premiowane oddaleniem wniosku o orzeczenie zakazu nie mogą być nierzetelność w wypełnianiu ustawowych obowiązków ani konsekwencja w łamaniu prawa.

Możliwa jest jednak inna interpretacja – wskazały wrocławskie sądy – według której dniem, w którym dłużnik obowiązany był złożyć wniosek o upadłość, jest nie tylko dzień powstania niewypłacalności, lecz każdy dzień istnienia tego stanu. Zatem obowiązek złożenia wniosku jakby się przesuwał Przerwać ten stan mogłaby tylko poprawa kondycji przedsiębiorstwa, krótko mówiąc – usunięcie stanu niewypłacalności.
Sąd Najwyższy, jak widać z uchwały, nie podzielił tego stanowiska. Na pisemne uzasadnienie wyroku musimy poczekać.

Więcej w Rzeczpospolitej z 2 czerwca 2011 r.