Jeżeli pracownica nie korzysta z takiego wolnego przed prognozowaną przez lekarza datą porodu, to pierwszym dniem macierzyńskiego jest dzień przyjścia na świat dziecka. Tak stanowi art. 1831 § 2 k.p.
Jak czytamy w Rzeczpospolitej, rzadko która kobieta decyduje się na skorzystanie z macierzyńskiego przed porodem. Czas oczekiwania na narodziny dziecka wolą spędzić na zwolnieniu lekarskim. Ponieważ nie chcą tracić możliwości przebywania z dzieckiem i jednoczesnego otrzymywania stuprocentowego zasiłku.
Nieczęsto zdarza się też, aby kobieta była aktywna zawodowo aż do samego końca ciąży. Na dolegliwości ciążowe otrzymuje zwolnienie od ginekologa.
W praktyce, mimo niedyspozycji spowodowanej ciążą, ginekolodzy odmawiają wystawiania zwolnienia tym pacjentkom, które nie urodziły w terminie, albo których termin porodu się zbliża. Tłumaczą się wytycznymi ZUS. Zmusza to przyszłe matki do korzystania z urlopu macierzyńskiego wcześniej, jeśli do porodu mają jeszcze dwa tygodnie.
Czy rzeczywiście ZUS nie patrzy przychylnym okiem na zwolnienia wystawiane przez ginekologa w końcówce ciąży? ZUS nie wydał żadnych instrukcji w tym zakresie. To lekarz decyduje, czy kobieta powinna skorzystać ze zwolnienia.
Więcej w Rzeczpospolitej z 11 lipca 2011 r.