Noclegi handlowca w podróży bez ZUS

Rzeczpospolita (2015-05-28), autor: Paweł Ziółkowski , oprac.: GR

maj 28, 2015
Noclegi handlowców od lat wywoływały kontrowersje zarówno na gruncie podatkowym, jak i w zakresie ZUS. Wszystko brało się z tego, że traktowano je jako świadczenie na rzecz pracownika. Tymczasem bardzo szerokie definicje przychodów zawarte w art. 11 ust. 1 i art. 12 ust. 1 ustawy z 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych (tekst jedn. Dz.U. z 2012 r., poz. 361 ze zm.) powodowały, że noclegi uznawano za przychody podatkowe – czytamy w Rzeczpospolitej
 
Jeżeli wyjazd udało się zaliczyć do podróży służbowych, sprawa była prosta – należności z tego tytułu korzystały ze zwolnienia od podatku i składek. Gorzej było, gdy pracownik stale poruszał się po określonym terenie. Brak wyjątkowego charakteru wyjazdu powodował, że nie stanowił on podróży służbowej, ale następował w zakresie zwykłych obowiązków pracowniczych.
Skoro zatem mieliśmy do czynienia z przychodem i nie można było skorzystać ze zwolnienia, trzeba było płacić podatek i składki. W tym ostatnim przypadku wolno było co najwyższej wprowadzić symboliczną odpłatność za noclegi i skorzystać ze zwolnienia z § 2 ust. 1 pkt 26 rozporządzenia ministra pracy i polityki socjalnej z 18 grudnia 1998 r. w sprawie szczegółowych zasad ustalania podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe (Dz.U. nr 161, poz. 1106 ze zm.). W myśl tego przepisu wyłącza się z podstawy wymiaru składek korzyści materialne wynikające z układów zbiorowych pracy, regulaminów wynagradzania lub przepisów o wynagradzaniu, a polegające na uprawnieniu do zakupu po cenach niższych niż detaliczne niektórych artykułów, przedmiotów lub usług oraz korzystaniu z bezpłatnych lub częściowo odpłatnych przejazdów środkami lokomocji.
Wszystko się zmieniło 8 lipca 2014 r., kiedy to Trybunał Konstytucyjny wypowiedział się w sprawie przychodów pracowniczych (K 7/13). Zgodnie ze stanowiskiem wyrażonym w tym wyroku za przychód pracownika mogą być uznane takie świadczenia, które:
• spełniono za zgodą pracownika,
• spełniono w interesie zatrudnionego i przyniosły mu korzyść w postaci powiększenia aktywów lub uniknięcia wydatku, który musiałby ponieść, a korzyść ta jest wymierna i przypisana indywidualnemu pracownikowi.
Zastosowanie tych zasad do noclegów handlowców prowadzi do stwierdzenia, że wartość noclegów w ogóle nie jest przychodem. Handlowiec nie jedzie bowiem dobrowolnie w podróż, tylko wysyła go w nią pracodawca. Ponadto w tym przypadku ponosi wydatki nie w swoim, ale w pracodawcy interesie. Analogicznie jest np. ze służbowym przejazdem taksówką. Raczej nikt nie będzie dopatrywał się przychodu, gdy pracownik udał się do urzędu lub klienta taksówką na koszt firmy. Różnica między służbowym przejazdem taksówką i służbowym noclegiem tkwi jedynie w rodzaju usługi. W obu przypadkach chodzi o załatwienie konkretnej sprawy, a więc wydatek dotyczy pracodawcy, a nie pracownika.
Przychodem jest korzyść zatrudnionego, czyli występujące u niego przysporzenie majątkowe. Mówiąc obrazowo – po uzyskaniu przychodu pracownik po prostu powinien być bogatszy. Przy noclegach opłaconych przez szefa trudno jednak dostrzec, o co etat owiec miałby być bogatszy (pomijamy wrażenia, które są niewymierne). Nie wiadomo, ile wody zużył, nie do udowodnienia jest np. fakt zabrania igielnika z hotelu. Można nawet wykazać stratę – pracownik ma bowiem swoje mieszkanie, za które płaci także wtedy, gdy z niego nie korzysta, bo jego szef wysłał go w służbową podróż.

Więcej w Rzeczpospolitej z 28 maja 2015 r.