Polska zaczęła stymulować popyt wewnętrzny wcześniej niż inni i zrobiła to naprawdę solidnie. To wyjaśnia fenomen zielonej wyspy wzrostu na mapie kryzysowej Europy. Teraz jednak czas na reformy.
Jak czytamy w Rzeczpospolitej w latach 2008 – 2010 wzrost wydatków sektora publicznego w tym czasie znacząco przekraczał dynamikę potencjalnego PKB. Potężny, trwający już trzy lata impuls fiskalny jest jedną z podstawowych przyczyn objaśniających fenomen polskiej zielonej wyspy wzrostu na mapie Europy.
Naszą stymulację popytu krajowego rozpoczęliśmy więc wcześniej niż inni i zrobiliśmy to naprawdę solidnie. A teraz pora się zabrać za wycofywania się z tego instrumentu polityki gospodarczej – stwierdza w Rzeczpospolitej czołowy polski ekonomista, Janusz Jankowiak.
Najpoważniejszym czynnikiem ryzyka pozostaje wciąż brak wiarygodnej ścieżki dostosowań fiskalnych.
Wszystko wskazuje na to, że w 2011 r., dla wymaganej skali dostosowań fiskalnych, przy przewidywanym relatywnie niskim tempie wzrostu trzeba będzie:
– przywrócić pierwotną wysokość składki rentowej (podwyżka o 7,5 pkt. proc.);
– zlikwidować ograniczenie składki odprowadzanej przez pracujących na etacie do 30-krotności średniego wynagrodzenia;
– podnieść minimalną składkę ZUS dla samozatrudnionych;
– wprowadzić część rolników do powszechnego systemu emerytalnego i zamknąć dopływ do KRUS;
– zamrozić waloryzację świadczeń socjalnych i emerytur;
– zlikwidować preferencyjne stawki VAT, ujednolicić i obniżyć stawkę podstawową.
Więcej w Rzeczpospolitej z 23 czerwca 2010 r.