Jak donosi Rzeczpospolita z danych Państwowej Inspekcji Pracy wynika, że w zeszłym roku inspektorzy skontrolowali przeszło pół tysiąca agencji ochrony osób i mienia, w których wykonywało pracę ponad 200 tys. osób. W wielu przypadkach, jeśli ochroniarz miał etat to z wynagrodzeniem minimalnym.
Wielu ochroniarzy nie ma jednak co marzyć o etacie.
W zeszłym roku Inspekcja upomniała się o zmianę umów cywilnoprawnych 1300 ochroniarzy na umowę o pracę. Zdarza się, że oni sami upominają się o to przed sądem. W ostatnim czasie zrobiło tak kilkudziesięciu ochroniarzy z jednej z większych firm.
– Zostało mi pięć lat pracy, zależy mi więc na tym, aby mój pracodawca płacił za mnie jak najwyższe składki do ZUS, od tego zależy wysokość mojej emerytury – żali się w „Rz” jeden z ochroniarzy.
– W takiej sytuacji ochroniarze mogą zgłosić do ZUS wszystkie umowy-zlecenia, które podpisali, lub najkorzystniejszą. Wtedy wzrosną składki na emeryturę – radzi Lesław Nawacki, dyrektor Zespołu Zabezpieczenia Społecznego w biurze Rzecznika Praw Obywatelskich.
– Prawo takie daje im art. 9 ust 2 ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych. Mało kto wie, że ma takie uprawnienie.
Ten sposób ma jednak konsekwencje. Oskładkowanie wynagrodzenia spowoduje znaczne jego zmniejszenie.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, które pracuje nad nową ustawą o ochronie osób i mienia, nie planuje na razie wprowadzać żadnych dodatkowych przepisów, które mogłyby pomóc pracownikom w tej branży.
Więcej w Rzeczpospolitej z 24 czerwca 2010 r.