Czy grozi nam katastrofa finansów publicznych?

Rzeczpospolita (2010-10-01), autor: Bohdan Wyżnikiewicz , oprac.: GR

paź 5, 2010

Rozwój wydarzeń w finansach publicznych zbliża się do nieuniknionej katastrofy, jaką będzie przekraczanie kolejnych progów relacji długu publicznego do PKB. Konsekwencją przekroczenia ostatniego progu, czyli 60 proc., będzie konieczność uzyskania nadwyżki budżetowej w kolejnym roku. Aby ją osiągnąć nieodzowne będzie  wprowadzenie bardziej zdecydowanych reform – twierdzi w Rzeczpospolitej Bohdan Wyżnikiewicz były prezes GUS i proponuje działania tzw. „reformy bez reform”, które konsekwentnie wprowadzane mogą mieć efekty zbliżone do efektów rzeczywistych reform.

Chodzi o zmiany porządkujące wydatki budżetowe w ramach obowiązujących przepisów lub przy nieznacznej ich modyfikacji. Elementem propaństwowego myślenia powinno być dokonanie przeglądu zasad waloryzacji sztywnych wydatków budżetowych i następnie przeprowadzenie zmian prowadzących do jasnych i przejrzystych zasad ich waloryzowania.

Jestem pewien, że można w tym względzie poczynić znaczące oszczędności – twierdzi były prezes GUS. Wprowadzenie zasad racjonalnej waloryzacji nie narusza żadnych praw nabytych beneficjentów budżetu, co najwyżej zmienia poprzednie zasady waloryzacji. Zmiany w tym zakresie mogą być wprowadzane na wiele sposobów.

Niektóre rozwiązania aż się proszą o natychmiastowe działanie. Można by wyznaczyć maksymalny roczny wskaźnik waloryzacji wydatków sztywnych, uzależniony choćby od stanu koniunktury. Od lat bezskutecznie postuluję zastąpienie najpopularniejszego wskaźnika waloryzacji, jakim jest średnie krajowe wynagrodzenie, medianą (wartością środkową) wynagrodzeń.

Warto wskazać przykład tzw. dobrej praktyki, w której w ZUS uporządkowane zostały patologiczne wydatki budżetowe w systemie ubezpieczeń społecznych. W Polsce od lat narastała patologia odnosząca się do systemu rent z tytułu niezdolności do pracy. Renty takie były przyznawane masowo, i to ludziom, którzy de facto byli zdolni do pracy.

ZUS został już zreformowany i przyniosło to efekty. M.in. zmieniono prawo regulujące przyznawanie rent z dożywotnich na okresowe, nie dłuższych niż pięcioletnie. Przez wprowadzenie specjalnej procedury wyeliminowano możliwość wyprzedzającego kontaktu zainteresowanych z lekarzami przyznającymi uprawnienia rentowe. Nowy tryb odwoławczy od decyzji lekarzy orzeczników zdecydowanie ograniczył liczbę odwołań i spraw sądowych, a renciści osiągający wiek emerytalny automatycznie stają się emerytami. Źródłem sukcesu w porządkowaniu wydatków na renty były profesjonalizm i realizacja wytyczonego celu w stabilnych warunkach instytucjonalnych, przy niewielkich tylko zmianach ustawowych.

Szkodliwą praktyką w finansach publicznych jest mało poważne traktowanie skutków budżetowych proponowanych ustaw. Bardziej poważne podejście do tej kwestii mogłoby wyeliminować rozmaite wydatki budżetowe albo przynajmniej uświadomić ustawodawcy finansowe skutki jego decyzji. Natomiast zwyczaj zmieniania szefów państwowych instytucji przy okazji zmian koalicji rządowych praktycznie eliminuje możliwości realizacji „reform bez reform”. Praktyka wymiany szefów urzędów centralnych, którzy są sprawdzonymi profesjonalistami w swoich dziedzinach, zakrawa na sabotaż, a najczęstszym motywem bywa chęć zaspokojenia ambicji swoich klientów politycznych.

„Reformy bez reform” nie rozwiążą problemu prawdziwej reformy wydatków budżetu, co najwyżej złagodzą problem i ograniczą kilka kanałów nieracjonalnego wydawania publicznych pieniędzy. W obecnej sytuacji nawet takie działania warto podjąć, traktując je jako test przed przeprowadzeniem prawdziwej reformy.

Więcej w Rzeczpospolitej z 1 października 2010 r.